cze 06 2004

Ratowanie?


Komentarze: 2

Ktoś dla mnie ważny zapytał mnie, czy jako ratownik ratuję innych ludzi. Odpowiedziałam, że nie miałam okazji, ale czy na pewno? Jak rozumieć pojęcie "ratowania" . Każdego dnia staram się, myślę o tym jak pomagać innym, jak pomóc im odaleźć siebie. Rozmawiam z nimi i staram się...

Chyba sama nie wierzę w to co chciałam tu napisać. Przecież to ja potrzebuję pomocy. Próbuję ratować sama siebie, wytłumaczyć sobie jaki świat potrafi być piękny. Jak mogę więc tłumaczyć coś innym, skoro sama w to nie wierzę ? Jakie mam do tego prawo?

Pocieszać - tak, staram się pocieszać ludzi, gdy tylko jest taka potrzeba. Zawsze chciałam być dla kogoś dobrym duszkiem i próbuję to realizować. Gdy na czyjejś smutnej twarzy pojawia się uśmiech - czyż nie jest to w pewnym sensie niewielki ratunek? Ratunek przed smutkiem, przed łzami, przed nie wiarą w siebie? Daję im to, czego sama nie mam - czyż to nie paradoks?

lily_of_the_valley : :
Patek :)
06 czerwca 2004, 15:44
ś.c
06 czerwca 2004, 12:28
hmm... tak mysle sobie... pomagasz innym... pocieszasz ratujesz... i widac ze sama tez chciałabys zeby ktos Ciebien tak uratował... czasem zwykłe słowa \'bedzie dobrze\' są duzym ratunkiem :)

Dodaj komentarz