Najnowsze wpisy


gru 12 2005 Początek końca
Komentarze: 1

Zadziwiające jak daleko człowiek może zabrnąć w swoim pesymizmie, w autodestrukcji emocjonalnej nawet nie zauważając faktu samego w nią wejścia. Wydaje mu się, że nic się nie zmienia, że życie nadal jest bajecznie kolorowe, nie widzi jednak, że jednego koloru już brakuje, potem kolejnego i następnych. W natłoku spraw giną mu z oczu następne barwy, ale on stara się podświadomie widzieć te, które jeszcze zostały. Budzi się dopiero gdy nie zostanie nic, prucz odcieni szarości.

Cóż to za życie, gdy w koło szaro, brudno, ponuro. Gdy słońce nie świeci już tak jasno jak dawniej i nawet zdaje się powiewać chłodem. Pesymizm - czyż to nie fascynujące, jak daleko może nas on zaprowadzić? Umiłowanie pesymizmu - typowe dla współczesnych ludzi, a jednak tak nie wielu potrafi się do niego przyznać. Dziwne? A może nikogo to już nie dziwi? Zastanawiające...

Pesymizm, tak łatwo go pokochać, a tak trudno potem od niego uciec. Oplata nas nichyn pnącze najdoskonalsze szczelnie, nie dając możliwości odwrotu.

Zatapiam się, zatapiam się, zatapiam... I już nie ma mnie, pozostaje tylko mój pesymizm. To on dyktuje warunki. To on podejmuje decyzje. To on za mnie myśli. To on jest mną a ja nim. Cudowny duet, nieprawdaż? Świat bez emocji, bez kolorów, bez życia... Rodzina nie jest już rodziną, przyjaciele nie są przyjaciółmi, uczucia odchodzą w zapomnienie w beznadziejnej pogoni za emocjami i tylko jedna mała skra, dopalający się ogarek nadziei - hmm... wkrótce i jego zabraknie. A wtedy będę już tylko ja i mój pesymizm.

Nie umiem o nim zapomnieć. Nie umiem przestać myśleć, że jest mi źle. Można powiedzieć inni mają jeszcze gorzej- ale czy to ma mnie pocieszyć? Mam być szczęśliwa, że tam gdzieś ktoś cierpi jeszcze bardziej niż ja? Że jest mu źle, że jego pesymizm sięgnął już zenitu, że dla niego nie ma już ratunku? Z tego mam się cieszyć? To ma być dla mnie pomocne? Dziękuję, to dla mnie na prawdę wielka ulga.

Człowiek jest genialną zagdaką, nikt chyba nigdy go nie rozgryzie - dlaczego musiałam się nim urodzić?

lily_of_the_valley : :
paź 04 2005 Dziś - jutro -zawsze
Komentarze: 1

Wszechogarniający pesymizm i nigdy nie kończąca się niepewność - całe moje życie. Nie wiem jak zmienić to myślenia, jak wyrwać się z tego błędnego koła, jak uciec przeznaczeniu i gdzie znaleźć choć kroplę nadziei - nie wiem. Z każdym dniem bardziej pochłania mnie ucieczka, z każdym dniem bardziej pochylam się do ziemi. Z każdym dniem ciężej jest godzić się z brakiem perspektyw.

Odciąć pępowinę - łatwo powiedzieć, tylko jak to zrobić, gdy owinęła się ona ciasno wokół Twojej szyi ponad dwadzieścia lat temu, a o istnieniu jej dowiedziałeś się stosunkowo nie dawno? Mądre rady psychologów od siedmiu boleści - gdby choć oni chcięli słuchać...

Zrób coś wreszcie z sobą - słyszałam to nie raz, sama bardzo tego chciałam, szukałam właściwej drogi, szukałam drogowskazów, lecz ktoś chyba celowo ukrył je wszystkie przede mną. A na drodze żadnego przechodnia, więc kto wskarze kierunek?

Już coraz ciemniej, a ja coraz bledsza, krew nie dopływa do ciała, pępowina ciśnie coraz mocniej. Myślałam, że uda mi się uwolnić, nie wiedziałam jak bardzo będzie to bolesne.

Tylko co bardziej boli - ucieczka od tego, czy dalsze tkwienie w potrzasku, gdzie każdy świadomy ruch jest hamowany, każde działanie kontrolowane? Gdzie nie ma miejsca na jakiekolwiek emocje, uczucia? Gdzie pozostaje tylko pustka i poczucie zmarnowanego życia?

lily_of_the_valley : :
wrz 16 2005 Czyje to życie?
Komentarze: 3

Kończy się kolejny dzień. Przede mną noc, która jak poprzednie nie należy do mnie. Kim jestem w tymżyciu i do kogo ono należy?  Patrzę na świat jak w ekran telewizora, tylko dleczego ten program taki nudny? Nic się nie dzieje, tylko łzy bezustannie płyną mi po policzkach - jak zwykle nie umiem ich zatrzymać.

Kiedyś myślałam, że coś się zmieni - myliłam się. Coraz dalej odsuwam się od mojego zycia. Nie jestem nawet pewna czy jest ono moje. Patrzę na moich bliskich i nic już nie czuję. Obojętność wkradła się w moje serce. Stoję obok i patrzę jak inni żyją za mnie. A gdzie jest moje miejsce? Kim właściwie jestem? Co lubię, a czego nie znoszę?Kim chcę być?Dlaczego o sobie nic nie wiem?

Czasem myślę, że siebie znam, jednak to szybko mija. Nie jestem sobą, to tylko ciągła gra - nieźle mi idzie, nawet siebie oszukałam. Tylko po co tak żyć? Gdy nie ma się celu, nie widzi sensu? Po co żyć, gdy nic się nie znaczy. Zbyt dużo jest zer na świecie. Więc może pora odejść?

Nie, to zbyt proste. Muszę żyć dla innych. Dla istotki, której sama dałam to idiotyczne życie. Podłe to z mojej strony, że wydałam ją na swiat. Czy będzie szczęśliwa, czy jak ja nie będzie potrafiła dorosnać? Nie wiem, ale dla niej teraz żyję, choć nie wiem czy to dobry wybór. Dla mnie życie nie ma zadnej wartości.

Dlaczego nikt nie słucha? Dlaczego nie próbują nawet zrozumieć? W koło tylu ludzi, a zadnych prawdziwych przyjaciół. Niknę i nikt tego nie widzi, a ja nie mam już siły krzyczeć, żeby mnie zauważono. Znikam, zatapiam się w obłęd, w mój własny swiat - pustkę!

lily_of_the_valley : :
paź 24 2004 Frustracja
Komentarze: 4

I znów piszę, znów przelewam na ekran monitora moje myśli. Może to dlatego, że nie mam ich komu powierzyć? Nie ma już dla mnie sensu w życiu, praktycznie wszystko co miało jakikolwiek sens skończyło się, a to co zostało, wisi na cienkiej nitce. Nie wiem co się dzieje, że w jednej chwili odchodzi cała nadzieja. Człowiek budzi się pewnego dnia i zastanawia się, co będzie dalej- nic. Przede mną całe życie - życie bez pasji, bo w moim życiu nie ma już dla niej miejsca. Nie ma perspektyw by szczęśliwie żyć, nie ma perspektyw by w ogóle żyć normalnie, więc po co marnować czas w tym wcieleniu? Może lepiej byłoby pozwolić duszy na odnalezienie jej przeznaczenia w innym ciele?  Najgorsze jest, gdy wiesz, że jest źle i że nic nie możesz z tym zrobić. Że ranisz innych, jednak nie umiesz tego powstrzymać. Izolujesz się, odsuwasz, nie chcesz już nic - tylko żeby ten świat się wreszcie skończył!

lily_of_the_valley : :
wrz 06 2004 wagonik
Komentarze: 1

Co dzień inaczej, co godzina nowe życie, z każdą minutą od nowa uczyć się go trzeba. Raz dobrze raz źle - jak na karuzeli - góra, dół, góra, dół - ciekawe na co wypadnie następnym razem? Teraz jest dobrze, ale wizja pogorszenia nie daje mi spokoju, przecież wiem, że wagonik musi znowu zjechać na dół, by móc potoczyć sie pod górę. A co jeśli sie zepsuje, jeśli nie będzie miał siły by ponownie wspiąć się na szczyt? Zamykam oczy i zamykam drzwiczki mojgo wagonika, teraz jestem już na niego zdana. W torebce zapas chusteczek przygotowany - może nie będzie tak źle ...

lily_of_the_valley : :