Komentarze: 1
Wszechogarniający pesymizm i nigdy nie kończąca się niepewność - całe moje życie. Nie wiem jak zmienić to myślenia, jak wyrwać się z tego błędnego koła, jak uciec przeznaczeniu i gdzie znaleźć choć kroplę nadziei - nie wiem. Z każdym dniem bardziej pochłania mnie ucieczka, z każdym dniem bardziej pochylam się do ziemi. Z każdym dniem ciężej jest godzić się z brakiem perspektyw.
Odciąć pępowinę - łatwo powiedzieć, tylko jak to zrobić, gdy owinęła się ona ciasno wokół Twojej szyi ponad dwadzieścia lat temu, a o istnieniu jej dowiedziałeś się stosunkowo nie dawno? Mądre rady psychologów od siedmiu boleści - gdby choć oni chcięli słuchać...
Zrób coś wreszcie z sobą - słyszałam to nie raz, sama bardzo tego chciałam, szukałam właściwej drogi, szukałam drogowskazów, lecz ktoś chyba celowo ukrył je wszystkie przede mną. A na drodze żadnego przechodnia, więc kto wskarze kierunek?
Już coraz ciemniej, a ja coraz bledsza, krew nie dopływa do ciała, pępowina ciśnie coraz mocniej. Myślałam, że uda mi się uwolnić, nie wiedziałam jak bardzo będzie to bolesne.
Tylko co bardziej boli - ucieczka od tego, czy dalsze tkwienie w potrzasku, gdzie każdy świadomy ruch jest hamowany, każde działanie kontrolowane? Gdzie nie ma miejsca na jakiekolwiek emocje, uczucia? Gdzie pozostaje tylko pustka i poczucie zmarnowanego życia?